Nieustająca od czasu pandemii inflacja, oraz uporczywie rosnące koszty utrzymania utrudniają, a często wręcz uniemożliwiają młodym ludziom zgromadzenie wystarczających oszczędności na wyjazd wakacyjny, czy innego rodzaju dobra luksusowe. W związku z tym, aby nie załamywać rąk i przetrwać ten trudny okres, coraz częściej sięga się po drobne przyjemności tj. pyszna kawa, lub lody na mieście, nowe cienie do powiek, albo kolejna maseczka pielęgnacyjna mogą umilić bieżącą chwilę i dać wytchnienie od codziennych wyzwań. Tego typu przyjemności pomagają skoncentrować się na tym czego doświadczamy tu i teraz, zamiast starać się objąć umysłem szerszą perspektywę ogólnego stanu świata, zagrożonego środowiska naturalnego, czy po prostu planów na przyszłość. Takie przyjemne drobnostki nie są przesadnie drogie, ani nie wymagają wielkiego zaangażowania. Po potrzebny nam w danej chwili smakołyk możemy sięgnąć wychodząc z biura, czy znaleźć go w sklepie koło domu. Taką małą atrakcją może być nawet obejrzenie odcinka jakiegoś niewymagającego serialu, lub pójście do kina na „Barbie” lub „Oppenheimera”.
"Kultura smakołyków" to koncepcja, która nie jest zupełnie nowa. Być może zetknąłeś się już z efektem szminki, który odnosi się do teorii, że konsumenci skłonni są nabywać niedrogie luksusy, aby poprawić sobie nastrój w trudnych czasach. Istnieje wiele badań dotyczących konsumpcji kompensacyjnej, gdzie ludzie wydają pieniądze, aby poradzić sobie z postrzeganymi zagrożeniami dla ich poczucia własnej wartości, pewności siebie lub szczęścia. Kultura drobnych przyjemności może być postrzegana jako rodzaj "terapii detalicznej”, która skupia się na niewielkich, niedrogich zakupach, zamiast na wygórowanych oczekiwaniach.
W ostatnim czasie znacząco wzrosła popularność firm, takich jak duński sklep Flying Tiger, które oferuje całą paletę różnorodnych i niedrogich produktów mogących nieco zabarwić naszą szarą codzienność. Tego rodzaju sklepy są idealne dla osób chcących uczestniczyć w „treat culture”. Niewielkim kosztem można poprawić nastrój obdarowanej osobie i podzielić się chwilą zapomnienia. W kulturze drobnych przyjemności szczególny nacisk stawia się nie na sam zakupiony przedmiot, ale na towarzyszące mu doświadczenie emocjonalne.
Można powiedzieć, że zaangażowanie w kulturę smakołyków jest też rodzajem dbania o siebie, czyli tzw. selfcare. Oczywiście, istnieje również bardzo wyraźny związek między przyjemnością, a konsumpcją, co można zaobserwować między innymi w japońskiej kulturze, gdzie od dawna produkty „kawaii” cieszą się ogromną popularnością, również wśród dorosłych. Kupowanie tego rodzaju uroczych produktów wynika z poszukiwania przez konsumentów sposobów na radzenie sobie ze stresem, a przy tym jest formą umożliwiającą chwilowy powrót do beztroskich wspomnień z dzieciństwa.
Jak wiadomo, emocje są istotnym elementem doświadczenia konsumenckiego mogącym zaważyć o tym czy klient dokona kolejnych zakupów. Co ciekawe, badania potwierdzają, że zakupy oparte na doświadczeniu, bilety na koncert czy kawa na mieście, zapewniają konsumentom większą satysfakcję i spełnienie niż fizyczne produkty. Dlatego często bardziej potrafi nas zadowolić wyjście na lunch z przyjaciółmi, czy lody zjedzone po z pracy, niż kupienie sobie nowego przedmiotu. Prawdziwa przyjemność wynika zatem z samego doświadczenia konsumpcji, które sprawia, że czujemy, że zadbaliśmy o samych siebie, a zarazem nasze zdrowie psychiczne.
Jednak kultura konsumpcji ma też swoje drugie oblicze i często jest odbierana jako zbędne wydatki i negatywna pobłażliwość wobec samych siebie, która wynika z naszego braku samokontroli. Niektórzy krytykują treat culture argumentując, że żeruje ona na kompleksach młodych ludzi, wypominając im drobne niedoskonałości i braki, które za niewielkie pieniądze można wyeliminować np. Używając reklamowane maseczki do twarzy, lub kupując kamień szlachetny do masowania skóry twarzy w celu uniknięcia zmarszczek. Firmy namawiają do nieustannego przyglądania się cerze i doskonalenia wyglądu skóry aż do perfekcji, aby utrwalić u konsumentów cykl konieczności kupowania nadmiernej ilości produktów do pielęgnacji.
Kultura Treat ma kilka rewolucyjnych cech. Przede wszystkim, w sferze jedzenia, wyważa ona podstawową zasadę kultury dietetycznej, która sugeruje, że powinniśmy odmawiać sobie przyjemności kulinarnej, aby być uważanymi za odpowiedzialnych. Poza tym, zachęca nas do przestawienia się z zadowalania innych poprzez spełnianie ich oczekiwań i pragnień, na koncentrację na naszych własnych potrzebach i pragnieniach. Warto zauważyć, że chociaż istnieją ograniczenia finansowe, które mogą wpływać na naszą zdolność do pełnego uczestniczenia w kulturze smakołyków, to jednak kultura ta promuje ideę, że każdy z nas zasługuje na doświadczanie przyjemności i radości w codziennym życiu.
Warto też zaznaczyć, że kultura przyjemności jest wyraźnie przeciwstawna kulturze zgiełku. W centrum treat culture tkwi przekonanie, że nie musimy zasłużyć na przyjemność, lecz jesteśmy do tego uprawnieni z samej swojej natury. W odróżnieniu od kultury zgiełku, która podkreśla ciągłą pracę i brak czasu na odpoczynek i rozluźnienie, treat culture ukierunkowuje naszą uwagę na to, że warto docenić chwile przyjemności i zadbać o nasze dobre samopoczucie, niezależnie od tego, jak wiele wysiłku wkładamy w nasze obowiązki. Obecne czasy są szczególnie trudne dla ludzi z mniejszości społecznych. Poza tym kwestie typu gwałtowne i chaotyczne zmiany klimatyczne, zagrożenia wirusowe, rosnąca przemoc i faszyzm dotykają nas wszystkich i chociaż celowe nierówności strukturalne oznaczają, że niektórzy są skazani na większe cierpienie od innych, żaden poziom przywilejów nie pozwoli na całkowitą ucieczkę od konsekwencji jakie serwuje nam realizm kapitalistyczny.
Podsumowując zatem, uważam, że teraz w szczególności musimy przyjąć kulturę troski o siebie i społeczność wokół nas. Trudne okoliczności stwarzają pewną presję, aby spędzać każdą minutę każdego dnia na walce z różnego rodzaju przeciwnościami, które przed nami stawia świat. Nie zachęcam jednak, aby się zupełnie poddać, natomiast nie przypadkowo nasza bieżąca kultura nowego kapitalizmu, którą cechuje między innymi nieprzerwane przyśpieszenie, jest jednocześnie często określana jako kultura wypalenia.
Nawet jeśli przyszłość świata może nie zapowiadać się zbyt kolorowo, to mimo wszystko dzisiejsza mała przyjemność nie będzie miała na to większego wpływu. Tymczasem dla Ciebie może to być przynajmniej impuls, który doda Ci sił i motywacji, żeby kontynuować i przeć dalej pomimo przeciwności losu. Natomiast w kontekście społecznym może to poprawić komfort dnia codziennego, dodać energii do współdziałania i wspierania siebie nawzajem.
A Tobie co mogłoby sprawić “drobną przyjemność”? Nie zwlekaj i pozwól sobie na chwilę zapomnienia i radości z danej chwili!
OPINIE - 0 opinii