Kosmetyki to „chemia” i na początku taki stan nikomu nie przeszkadzał – do czasu. Potem niechęć do składników E-coś zaczęła skłaniać nas do (często mądrego) wyboru produktów na bazie naturalnych składników. Któż jednak zadał sobie trud sprawdzenia, czym zastąpiono chemię? Czymś naturalnym… – na przykład proszkiem z czerwoniutkich, meksykańskich insektów albo ze śluzem ślimaka.
Są naturalne, ale czy ekologiczne i etyczne?
1. Pancerze insektów
Krwista szminka, koralowa kredka – obie eko, na liście składnik o dość ładnie brzmiącej nazwie „carmine”? Kolor ten pochodzi najprawdopodobniej z pancerzy meksykańskich insektów, a do wyprodukowania 1 sztuki kosmetyku potrzeba zgnieść i sproszkować blisko 70 000 żyjątek! Co na to weganie? Ich protest jest zrozumiały, podobnie jak fakt, że nie wszystko co „eko” jest etyczne i wpływa korzystnie na środowiskową równowagę.
Z tego powodu sieć kawiarni Starbucks przestała używać tego barwnika do produkcji swojego truskawkowego Frappuccino. Nie zmienia to jednak faktu, że wiele firm wciąż korzysta z tego rozwiązania, a wiele osób nie zdaje sobie sprawy ze składu „zdrowych” kosmetyków.
2. Śluz ślimaka
Czy wiesz, że spora część naturalnych kremów przeciwzmarszczkowych zawiera w sobie śluz ślimaka? Co w naturze wielu osobom wydaje się obrzydliwe, w kosmetyku (często z poziomu nieświadomości) przestaje zwracać na siebie uwagę. Wyciąg ten daje nie tylko odmładzające, ale również gojące efekty – aplikować go można na rany i blizny, przez wzgląd na swoje nawilżające właściwości.
3. Olej z futra norek
Olej z norki jest stosowany w produktach do pielęgnacji włosów od lat pięćdziesiątych. Odessany ze skóry i futra zwierzęcia tłuszcz oczyszcza się i perfumuje, a następnie dodaje do kosmetyków. Do odkrycia „cudownych właściwości” tej substancji doszło za sprawą obserwacji, że ręce hodowców norek są niezwykle gładkie… I mimo, że po kilku latach od tych spostrzeżeń udowodniono, że olej ten wcale nie jest skuteczniejszy niż oleje roślinne – wciąż się go stosuje, powołując się na jego prestiż i tradycje receptur. Naprawdę warto?
4. Ambergris
Ambergris to tradycyjny składnik utrwalający stosowany w drogich perfumach. Czym jest? Czarną zawiesiną „wypluwaną” przez kaszaloty. Substancja ta unosi się na powierzchni oceanu, a docierając do brzegu utrwala się w kruszec podobny do skał. Wymioty w ekskluzywnych kosmetykach?!
Zbieracze ambergris twierdzą, że substancja wydalana ze zwierzęcia nie pochodzi wcale z żołądka, tylko z jelit zwierzęcia i stamtąd zostaje wydalona… Tak czy inaczej jej organiczny, zwierzęcy charakter budzi w wielu osobach niechęć czy niepewność. I choć używano go od tysiącleci, w niektórych krajach jest (m.in. na terenie USA) to aktualnie zakazane – w trosce o życie zwierząt i nadużywanie tego, co w naturze występuje w niedużych ilościach. Zakaz nie zmienia jednak faktu, że składnik ten wciąż znajduje się w składzie większości perfum, a handel międzynarodowy trwa.
5. Łój
Łój jest twardą, tłustą substancją wytworzoną ze zrekonstruowanego tuszy krowy. Chociaż nie jest on uważany za toksyczny dla zdrowia ludzkiego, stanowi problem dla wegan, którzy nie chcą używać produktów zwierzęcych. I mają wiele racji – przypominając w jakie metody stosuje aktualnie rolnictwo przemysłowe.
W tłuszczu jest co raz więcej toksyn oraz antybiotyków, które mogą być szkodliwe dla zdrowia. Zastanów się, czy naprawdę chcesz to kłaść na twarz… Pochodne łoju to między innymi: łojotek sodu, kwas łojowy, amid łojowy, amina łojowa, łojowe glicerydy oraz łojowa imidazolina. Brzmią niezbyt zachęcająco…
Dlatego więc zanim zaaplikujemy coś na twarz i uwierzymy magii kolorowych opakowań i reklamowych obietnic – warto wczytać się, co jest w środku i świadomie podjąć decyzję – jakiego typu produkcję i produkty chcę wspierać. Alternatywa istnieje – wystarczy poszukać.
OPINIE - 0 opinii