Bardzo Cię to zajmuje, a może za radą naukowców zdajesz się na mózg i jego konsumenckie modele? Kupujesz z przyzwyczajenia? A jeśli tak, to co kierowało impulsem do pierwszego wyboru, który ku radości producentów powielasz? Bo przecież wiesz, co najlepsze… Albo wcale się nad tym nie zastanawiasz.
Cena, jakość, marka… i co jeszcze?
Czynniki takie jak cena, jakość i lojalność wobec marki pojawiają się w umysłach wielu osób. Są ludzie, których najpierw gromadzą znaczną wiedzę o produkcie, a następnie ważą tę informacje przed podjęciem decyzji. Skąd jednak czerpią tę wiedzę i w jaki sposób zdobyć podobne dane na temat mniej znanych lub właśnie debiutujących produktów? Szukać wiedzy, czy zaufać intuicji?
„Wiedza”, o której mowa, jest często przekazem promocyjnym powtarzanym w reklamach i czarującymi nas obrazkami. Dużą trzcionką napisano: „best” albo „najlepsze”, podczas gdy prawdziwe i rzeczowe informacje znajdują się na małej etykietce w ciemnym miejscu… Zawartość owoców w soku albo ilość cukru w napoju, który miał być fit. Ile mleka w jogurcie, a kakao w czekoladzie? Oto istotne dane i nie każdy ma zwyczaj ich kolekcjonowania. A mimo to wybierają dość dobrze.
Najlepsze, bo bestseller?
Tytuł bestsellera, jak sama nazwa wskazuje, przyznaje się na podstawie sprzedaży, nie zaś na podstawie jakości. I choć bywa, że to dzięki jakości sprzedaż rośnie; równie często lub częściej rośnie dzięki reklamie oraz polecaniom poczty pantoflowej – zwłaszcza w grupie rówieśniczej, wśród dzieci.
Najmłodsi nie trudzą się porównywaniem! Coś jest dobre, bo jest modne – bo wszyscy to mają, a dzieciaki widziały w telewizji albo gazecie. Podatność na reklamę jest u dzieci absolutna, co łączy się z wiarą, że dorośli nie kłamią; podobnie jak nie kłamią koledzy i koleżanki. I jeśli ktoś powiedział, że po zjedzeniu określonych płatków śniadaniowych będziesz bohaterem – to będziesz! Zwłaszcza, jeśli pudełko jest kolorowe i magiczne.
Kupuję, bo mi się podoba!
To dość uczciwa odpowiedź! Dzieci nie mają z nią problemów – tak, ulegają emocjom i zrobią wszystko, by mieć to, co jest fajne. Dorośli wolą twierdzić, że decydują na podstawie rozsądku. I dopiero przyparci do muru pytaniami zaczynają widzieć, że zmysły i emocje odgrywają ważną rolę również w ich wyborze. Co z tym zrobić?
Nie negować! Obserwować i przyjrzeć się badaniom neurobiologów – żeby zrozumieć, co dzieje się w mózgu, kiedy podejmujemy konsumencie decyzje. I że nie zawsze najważniejsza jest wiedza.
Intuicja, rankingi i optymalizacja decyzji
Mózg dąży do optymalizacji – wystarczą mu decyzje dość dobre (zwłaszcza w kwestiach codziennych zakupów). Mózg nie lubi tracić więcej energii na rozważania niż na sam akt zakupu. Naukowcy przekonują, żeby zapoznać się z prostą strategią indeksowania, która „sprawi, że będziesz naprawdę blisko optymalnej decyzji przy znacznie niższych kosztach – zarówno kosztach wyszukiwania, jak i kosztach poznawczych".
Tym, co pomaga podejmować decyzje, są podstawowe rankingi, które usprawniają proces i pozostawiają miejsce do namysłu nad sprawami innymi niż zakupy.
Modele myśli konsumenckiej
Typowe modele myśli konsumenckiej często traktują mózg jak zawsze działający komputer i utrzymują, że konsumenci niesłusznie nieustannie martwią się o to, w jaki sposób podejmować decyzje. Decyzje podejmują się same! – mózgowy komputer działa w tle i dzięki temu po prostu wiesz. Tak jak po prostu oddychasz i nie masz kontroli nad biciem serca.
Neurobiologia robi nam wielką przysługę gromadząc informacje i w intuicyjny sposób dostarczając nam ich w momentach, kiedy najbardziej ich potrzebujemy. Przed sklepową półką i na rozstaju dróg. Niby nie wiesz, a wybierasz słusznie.
OPINIE - 0 opinii